Discussion about this post

User's avatar
Mateusz's avatar

Hej, z czystej ciekawości przeczytałem ten wpis. Niestety tekst czyta się dosyć ciężko. Poruszasz kilka wątków, nie kończąc żadnego z nich. W samym tekście jest kilka sprzecznych i nie jasnych stanowisk, składnia i forma budowanych przez Ciebie zdań również nie jest najlepsza. Szanuje wysiłek, z pewnymi stanowiskami się zgadzam, z innymi nie. Jednak całościowo tekst jest ciężki w odbiorze z racji sposobu w jaki został napisany.

Expand full comment
Michał Szaniewski's avatar

W tym tekście jest sporo informacji i wątków, przez co trochę ciężko się to czyta, szczególnie jeśli ktoś nie jest już "w temacie" albo po prostu mu się nie chce w to zagłębiać. Wydaje mi się, że skoro tekst ma mieć też charakter edukacyjny, to powinien być bardziej przystępny, a teraz trafia raczej do osób już przekonanych. Warto nad tym popracować.Co do samej treści, dobrze by było wyjaśnić pewne sprzeczności.

"Kapitalizm na każdym kroku przekonuje, że pieniądze, drogie torebki i ładne widoczki na insta to jest ten cały sukces. (...) Prowadząca patrzy na mnie i sugeruje, że posiadanie konta na OnlyFans mogło przyczynić się do tej zbrodni."No właśnie, najpierw krytyka Instagrama jako symbolu kapitalizmu, a zaraz potem OnlyFans, który przecież działa na tej samej zasadzie , pojawia się trochę jakby w obronie. To nie jest jasne. Czemu Insta jest zły, a OF ma być neutralny czy nawet okej? Dla mnie nie ma między nimi dużej różnicy, OF jest wręcz bardziej kapitalistyczny.

"Przemoc w czasach popkultury. Problemem dzisiejszych czasów okazuje się być nie tyle sama pornografia (nawet ta brutalna, której zwykle trzeba poszukać, żeby znaleźć), ale fetyszyzacja przemocy w popkulturze w ogóle..." No i pytanie – serio trzeba specjalnie szukać brutalnej pornografii? Wystarczy wejść na jakikolwiek popularny portal erotyczny, a na pierwszej stronie masz kategorie typu "hardcore" czy "BDSM". Więc ta teza o trudnym dostępie trochę się nie trzyma.

Co do "naszych czasów" i "kryzysu męskości" – to też warto doprecyzować. Ten temat przewija się od co najmniej stu lat, to nie jest żadne nowe zjawisko. Jest o tym masa tekstów, zarówno naukowych, jak i popularnych.  https://substack.com/profile/109936248-micha-szaniewski/note/c-129483856

"Uważam, że przemoc jest przede wszystkim systemowa, a ten system to patriarchat..."Okej, ale czy w matriarchacie nie ma przemocy? Jest jakaś przeciw waga ? To wymagałoby szerszego uzasadnienia. Bo dla mnie to też nie jest oczywiste. Siostry Trưng z Wietnamu, które przegoniły Chińczyków, raczej nie działały bez użycia siły. Tak naprawdę nie znamy społeczeństw, w których kobiety miałyby większą władzę niż mężczyźni. "Stara Europa", o której mówiła Marija Gimbutas, też raczej nie była prawdziwym matriarchatem. Irokezi , przywoływani jako przykład społeczeństwa, w którym kobiety miały coś do powiedzenia. Też nie byli ani matriarchalni, ani całkiem egalitarni.

Jest jeden ciekawy wyjątek. Plemię Mosuo z Chin. Tam przemoc faktycznie jest rzadsza, bo nie ma tradycyjnego małżeństwa. Ludzie są w tzw. związkach chodzonych, to kobieta wybiera partnera i wszystko działa bez zazdrości czy przymusu. Można to porównać do statystyk przemocy domowej w Polsce – 400 kobiet rocznie ginie z rąk partnerów. Ale też trzeba pamiętać, że w społeczeństwach azjatyckich istnieje duże tabu wokół mówienia o przemocy. Np. buddyjscy mnisi – uważani za pokojowych – też potrafią organizować brutalne ataki na mniejszości. Albo Japonia – bardzo ciekawe dane o samobójstwach pokazują, że pod powierzchnią "spokoju" jest mnóstwo napięcia i przemocy  https://www.japantimes.co.jp/news/2013/02/03/national/media-national/japans-suicide-statistics-dont-tell-the-real-story

Więc jak dla mnie – teza, że to konkretnie patriarchat jest odpowiedzialny za przemoc, jest trochę za mocna. Mamy przecież nierozstrzygnięty spór o tzw. "czteroletnią wojnę szympansów" – czy to była wojna, czy nie? Wielu naukowców uważa, że tak, czyli przemoc może być starsza niż jakikolwiek system społeczny. Cacilda Jethá w książce „Na początku był seks” podaje inne argumenty – warto byłoby to pogłębić.Choć faktycznie trzeba przyznać, że feminizm jako narzędzie analityczne częściej skupia się na badaniu pokoju niż przemocy.  https://substack.com/@michalszaniewski/note/c-121091184

Trzeba sobie jasno powiedzieć: polityka jest przemocą. Historycznie państwo było bardziej represyjne niż pomocne. Dopiero od ok. 100 lat mówi się, że "jest dla ludzi". Carl von Clausewitz mówił, że wojna to polityka innymi środkami. Ludendorff poszedł dalej i uważał, że wojna jest nadrzędna wobec polityki. Przemoc i polityka idą więc ramię w ramię.

Politycy sięgają po przemoc nie tylko literalnie, ale też symbolicznie. I to nie tylko ci z prawej strony. Przypomnijmy "dożynanie watah", wypowiedzi Komorowskiego o strzelaniu do kaczek, gest podżynania gardła w wykonaniu Kingi Gajewskiej. Pomnik osoby, która dokonała samospalenia, gdy PiS doszedł do władzy ,na środku nowego placu Defilad.

Strajk Kobiet, który był odpowiedzią na przemoc, ale też sam niósł element przemocy. Np. masowe marsze pod dom Kaczyńskiego, czy fizyczne ataki na kościoły. Więc nie do końca się zgadzam, że "Polacy zagłosowali na przemoc". Raczej: polityka to przemoc, niezależnie od barw. Zawiało Leninem :D

Na końcu pojawia się sporo osobistych historii i przemyśleń ciekawych, ale trochę chaotycznych. Z jednej strony to naturalne, że tekst ma formę przemyślenia, ale fajnie by było, gdyby te wnioski były bardziej dostępne dla osoby z zewnątrz, nie tylko dla własnej audiencji. Przydałoby się też rozpracować kilka paradoksów, jak ta różnica między Instagramem a OF. Osobiście jej nie widzę, OF jest po prostu jeszcze bardziej kapitalistyczny i tyle.

Zasadniczo o czym jest ten blog ? 

Expand full comment
2 more comments...

No posts